- Niespotykanie agresywny szczeniak

   
Już od dłuższego czasu na rozmaitych forach internetowych można coraz częściej czytać alarmujące listy i prośby o pomoc. O pomoc w opanowaniu 7- czy 10-tygodniowego niespotykanie agresywnego szczenięcia.
 
Szczenięcia, które przecież podbiega na jeszcze miękkich łapkach, człowiekowi jest w stanie doskoczyć co najwyżej do kolan, a w szeroko otwartym pyszczku sterczą mu tylko cieniutkie igiełki mlecznych kłów. Te igiełki zdolne są, owszem, do krwi skaleczyć skórę na rękach dorosłego człowieka albo poszarpać ubranie. Mogą być nieznośnie, szokująco przykre dla kilkuletniego dziecka, oczekującego rozkosznego mięciutkiego szczeniaczka-przytulanki, a nie kolczastego jeża, do którego raczej przytulać się trudno. Jednak nie tylko dzieci oczekują po nowo nabytych szczeniakach idealnych manier już na dzień dobry.
 
Problemy z gryzącymi szczeniętami występują na ogół w podobnych sytuacjach. Powracający do domu właściciel obskakiwany jest przez poszczekujące, powarkujące szczenię, które usiłuje podskoczyć jak najwyżej, zahaczając zębami i pazurami o wszystko, czego dosięgnie. Odpychany lekko rękami szczeniak doskakuje tym zacieklej, nie reaguje na żadne „nie”, czy „fuj”.Konfliktowe sytuacje powtarzają się przy misce. Miska zostaje napełniona, postawiona przed szczenięciem, piesek pochłania jej zawartość niczym najszybszy odkurzacz. Rozczulony właściciel postanawia dodatkowo uprzyjemnić pieskowi obiad, wyciąga rękę i głaszcze. Zamiast oczekiwanej wdzięczności spotyka się z warczeniem lub nawet próbą odstraszenia zębami tak życzliwej przecież ręki. W podobny sposób ręka człowieka może być potraktowana przy próbie odebrania obgryzanych pantofli czy znalezionej kości. Okazywanie szczeniakowi bezgranicznej czułości też niekoniecznie wychodzi właścicielowi na zdrowie. Szczenię raptownie porwane na ręce i przytulone do twarzy szarpie za włosy, próbuje wbić zęby w nos, a postawione na podłodze chwyta przesuwające się obok nieco szybciej nogi. Za chwilę, lekko odpychane, poszturchiwane w zabawie, warczy z narastającą złością. No i oczywiście obgryza ręce dziecka, dla którego zostało kupione.
 
Czy to znaczy, że zamiast uroczego psiątka wprowadziliśmy do domu niebezpieczne zwierzę, które w przyszłości zagrozi nam na serio? A to już zależy tylko od nas. Bo w opisanych konfliktowych sytuacjach nie ma ani trochę niewytłumaczalnej, ponadnormatywnej agresji ani tym bardziej próby podporządkowania sobie rodziny ludzkiej. To najzwyklejsze wrodzone zachowanie szczeniaka lub równie normalna reakcja na zupełnie niepojęte dla zwierzęcia dobre intencje właściciela.
 
Szczeniak nie potrafi w domu człowieka zachowywać się inaczej niż w gnieździe – pierwsze zachowania wobec rodziców, rodzeństwa miotowego, nowych groźnych czy interesujących zjawisk są wrodzone. Zachowań uwzględniających i możliwości psa, i wymagania opiekuna trzeba dopiero długo i starannie uczyć. Szczeniaki muszą witać powracających rodziców niesłychanie entuzjastycznie - to jedyny sposób, aby zwrócić na siebie uwagę, dopchać się do źródła pożywienia. Naskakiwanie na wracającego do gniazda psa, trącanie łapami, lizanie w kącik pyska miało skłonić dorosłe zwierzę do zwymiotowania przyniesionego w brzuchu pokarmu. Równie naturalne jest szarpanie przez szczeniaka wszystkiego, co da się uchwycić – i wilki i psy przynoszą pokarm dla starszych szczeniąt w żołądkach albo w zębach, oddają najpierw najbardziej natrętnemu potomkowi. Zamiast więc karcić, odpychać czy ignorować szczeniaka zachowującego się w jedyny możliwy, wrodzony sposób, znacznie lepiej przygotować przed wejściem bodaj kawałek suchej bułki i podać z ręki natychmiast do pyszczka. Po kilku dniach już można wymagać przyjęcia przez szczenię przy powitaniu pozycji siedzącej i takie zachowanie nagradzać smakołykiem. Odpychanie, delikatne odtrącanie skłania szczeniaka do tym silniejszych prób nawiązania kontaktu, ignorowanie lub ostra kara w chwili powrotu opiekuna oznaczałaby w naturze wyrok śmierci. A nic nie stoi przecież na przeszkodzie, aby utwierdzić w takiej chwili w szczenięciu przekonanie, że człowiek - właściciel jest wszechpotężnym opiekunem-karmicielem.Dorosłe psy, jeśli już przyniosą posiłek dla szczeniąt, nie odbierają go. Nie przeszkadzają szczeniakom jeść. Każde szczenię wie także już z doświadczenia, że od miski u hodowcy, a wcześniej od brzucha matki mogło zostać odepchnięte przez rywalizujące o pokarm rodzeństwo. Oczekiwanie wdzięcznego zamerdania ogonkiem za głaskanie podczas jedzenia jest więc co najmniej naiwne. Wydzieranie znalezionej kości, głaskanie podczas jedzenia, zabieranie podanej przed chwilą pełnej miski z jedzeniem by sprawdzić, co szczenię zrobi – stawia człowieka w pozycji rywala, silniejszego rywala, ale nie nietykalnego, najważniejszego na świecie opiekuna. A przecież szczeniaka można i trzeba najpierw przekonać, że ręka ludzka jedzenie daje, a nie zabiera – czyli karmić z ręki, z miski trzymanej w rekach, podawać smakołyki tak, by szczenię musiało brać je delikatnie, uczyć, że warto wszystko oddać, bo nagroda będzie znacznie smaczniejsza. Potem nawet głaskanie przy jedzeniu nie wzbudza obaw i nauka zaaportowania kiełbasy też jest możliwa.
 
Szczenięta 7-12-tygodniowe, a takie trafiają najczęściej do nowych domów, mogą bezkarnie pozwalać sobie na wiele wobec rodziców. Ich mleczne zęby nie są w stanie przebić skóry dorosłego psa, zaczepiany przez malucha dorosły pies może lekceważyć lub tolerować te zaczepki, zachęcać do kontaktu lub jednym spojrzeniem skłonić szczenię do okazania podporządkowania, ale ani nie ignoruje szczeniaka, ani nie prosi piszczeniem o delikatność. Za to wśród rodzeństwa miotowego zażarte bijatyki w tym okresie nie są niczym dziwnym. A zabawy, jakie niejeden opiekun proponuje maluchowi, przypominają częściej bijatyki z braciszkiem miotowym niż zachowanie dorosłego psa. Gonienie szczeniaka, wyrywanie mu zabawek, piszczenie, raptowne cofanie ręki, odpychanie z krzykiem, gdy złapie za rękę ząbkami, podobnie jak czułości okazywane klepaniem po głowie lub pocałunkami nie są zrozumiałymi zachowania opiekuńczymi. W ten sposób można tylko nauczyć każdego szczeniaka, że wprawdzie szarpanie człowieka zębami jest doskonałym elementem zabawy, ale ręce ludzkie ani trochę nie zasługują na zaufanie.Wszelkie kontakty ze szczenięciem powinny dać możliwość poznania, że człowiek leżący, siedzący, biegnący – to nadal ten sam wszechpotężny, spokojny opiekun, od którego dostaje się to, co najlepsze. Ale to wymaga poświęcenia czasu na naukę nagradzanych zachowań i dobrze obmyślanych, nie przypadkowych zabaw. Szczeniaka, niczym małe dziecko, rozsadza energia i chęć poznawania otoczenia – stąd nagłe zaskakujące wybuchy aktywności, skakanie po meblach, chwytanie z radosnym warkotem wszystkiego, co pod zębami – dziecku i szczenięciu trzeba zaplanować zajęcia wyczerpujące tak fizycznie jak i psychicznie. W szczenięciu najłagodniejszych ras też może obudzić się drapieżny łowca, warto więc organizować polowanie na zabawkę, wymagając na przykład sekundy spokojnego siedzenia, zanim symboliczna zdobycz da się złapać. A przy okazji można doskonale nauczyć, że nasze ręce i nogi nie służą do trenowania pościgu za zdobyczą.
 
Jednoczesne wychowywanie małego dziecka i kupionego dla dziecka szczenięcia wymaga umiejętności superniani i supertrenera zarazem. Kilkuletnie dziecko widzi w psie zabawkę lub zagrożenie, może być zazdrosne o czas poświęcany tej nowej zabawce przez rodziców, może traktować szczenię niczym rywala – i w rewanżu tak samo będzie traktowane, tyle że nie rękami, a igłami mlecznych zębów. Nie wolno oczekiwać od szczeniaka samorzutnego tolerowania szarpania za ogon, ciągnięcia za łapy, wsadzania palca do ucha ani drażnienia się przy jedzeniu. Dorosły, doskonale wychowany pies wytrzyma od dziecka wiele, okazując tolerancję niczym własnemu szczenięciu lub respekt wobec istoty najważniejszej dla swojego opiekuna. Ale nawet doskonale wychowanego psa nie zostawia się samego z dzieckiem, bo żaden pies nie ma kwalifikacji superniani. A zachowanie inteligentniejszej przecież istoty – czyli dziecka – jest nieporównanie trudniejsze do przewidzenia i za często niepojęte dla psa. Natomiast pozostawianie bez nadzoru dziecka ze szczenięciem jest równie dobrym pomysłem, jak zostawienie w piaskownicy grupki kilkulatków z tylko jedną, za to ostrą łopatką i wiaderkiem z cienkiego szkła.
 
Nie wystarczy uczyć szczeniaka delikatności wobec dziecięcych rąk – znacznie trudniej nauczyć dziecko przywykłe wymuszać wszystko, na co ma ochotę, do opiekuńczych zachowań wobec zwierzęcia.
 
Dziecko ludzkie poznaje otoczenie wzrokiem i dotykiem – wszystko, co nowe, usiłuje najpierw chwycić rękami. Szczeniak próbuje poznawać świat węchem i zębami, nie ma przecież chwytnych dłoni. Psie zęby służą nie tylko do chwytania i zabijania zdobyczy, używane są też w kontrolowany sposób w zabawie i w czułych przyjaznych gestach, choćby takich jak iskanie futerka. Typową cechą normalnych psów jest możliwość przyjaznych kontaktów z członkami własnej sfory i pies potrafi na swój sposób oferować uczucia człowiekowi, potrzebuje emocjonalnego związku z właścicielem.
 
Ale szczeniak jest najczęściej kupowany zanim zdąży nauczyć się kontrolowanego używania zębów. W nowym domu, wśród ludzi, zamiast wyraźnych wskazówek, co przynosi korzyści w każdej sytuacji, spotyka się z niepojętymi zakazami i równie obcymi dla zwierzęcia ludzkimi formami kontaktu.
 
Jeśli zamiast celowego, spokojnego korygowania nieodpowiadających nam wrodzonych zachowań szczeniaka obawiamy się nawet radosnego warczenia i mlecznych zębów, jeśli nie radzimy sobie z opanowaniem malca i podejrzewamy 7-8-tygodniowe szczeniątko o chęć zdominowania rodziny, lepiej natychmiast oddać je hodowcy. Bo to nie szczeniak organizuje domowe życie, szczenię tylko odpowiada po zwierzęcemu na sytuacje stworzone przez człowieka. To człowiek musi najpierw sam zrozumieć psa, zanim zacznie czegokolwiek wymagać od zwierzęcia.
 
Zofia Mrzewińska